środa, 13 stycznia 2016

Moja walka z trądzikiem...

Dzień dobry,

Wiele osób ma z tym problem, ale nie każdy o tym mówi. Sama jeszcze nie dawno nie chciałam o tym rozmawiać, wolałam udawać, że wszystko jest w porządku.
Wiem... temat jest ciężki, ale postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć działać. Od roku
jestem pod okiem dobrego dermatologa i endokrynologa. Dlaczego? O tym dalej...

źródło
Od początku:
Wszystko zaczęło się kiedy miałam około 15-16 lat (obecnie mam 22).
Wcześniej zdarzały mi się jedynie zwykłe pojedyncze krostki w strefie T, czyli czoło, nos, broda - standard jeśli chodzi o trądzik młodzieńczy.
Zaczęłam źle..
Kupowałam wszelkiego rodzaju kosmetyki do skóry trądzikowej, które zawierają w swoim składzie wysuszający, zły alkohol. Chciałam działać szybko i zaprzestać wydzielaniu sebum, które w dużej mierze powoduje powstawanie problemów skórnych tego typu.
Dlaczego nie zadziałało? A no dlatego, że wtedy mało wiedziałam na temat kosmetyków i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie na tym polega pielęgnacja takiej cery.
Mijał czas, a cudowne kosmetyki zamiast pomóc nie zrobiły nic poza zwiększoną produkcją sebum, a tym samym większą ilością nieprzyjaciół.

Dermatolog - podejście pierwsze:
Zdecydowałam się zasięgnąć porady lekarza. Umówiłam się na wizytę (na NFZ) gdzie pani dermatolog przeprowadziła ze mną krótki wywiad po czym rozpoczęła przepisywanie różnego rodzaju maści, które wysuszały całą buzię.
Jeden miesiąc... kolejna maść, drugi miesiąc... kolejna. W końcu pani doktor zdecydowała się na wprowadzenie antybiotyku, który może i trochę pomógł, ale po skończonej kuracji wszystko wróciło do stanu wcześniejszego.
Potem przerwałam wizyty, ponieważ takie działanie było dla mnie bez sensowne. Leczyłam się regularnie około pół roku i nie było widać nawet małej zmiany.

Dermatolog - podejście drugie:
Po jakimś czasie znów wróciłam do leczenia.
Po raz kolejny miałam receptę na antybiotyk i maść, która wywróciła moją skórę do góry nogami. Sprawiła ona, że twarz była wysuszona na wiór mimo stosowania mocno nawilżającego kremu. Łuszczyła się, była zaczerwieniona i bolała przy dotykaniu. Odstawiłam ją bez konsultacji z lekarzem.
Następnym krokiem było przeprowadzenie kilku zabiegów mechanicznego oczyszczania skóry u kosmetyczki zaleconych przez panią doktor.
Efekt? Płacz podczas zabiegu, przebarwienia, brak poprawy stanu skóry. Dodam, że problem dotyczył już policzków.
Po tym wszystkim dałam sobie spokój...
Radziłam sobie różnymi domowymi sposobami i wyszukiwałam różnych metod leczenia trądziku samodzielnie. Piłam pokrzywę (klik), która na mój problem nie pomogła. Za to moje włosy i paznokcie szybciej rosły i były ładniejsze.
Następnym specyfikiem były drożdże do picia, które już tygodniu regularnego picia dały spory efekt, ale po odstawieniu ich wszystko powoli wracało do stanu sprzed "kuracji".
Wyglądałam coraz gorzej.. nie miałam ogromnej ilości tych zmian, ale były duże (najczęściej w skupiskach) na brodzie, żuchwie i policzkach.
Najczęściej wiosną, latem i wczesną jesienią było w miarę ok, ale kiedy robiło się tylko zbliżała się zima stan skóry pogarszał się. Radziłam sobie raz lepiej raz gorzej.

Dermatolog - podejście trzecie:
Rok temu trafiłam do pani doktor, która przyjmuje prywatnie w swoim gabinecie.
Poleciła mi ją koleżanka z pracy, która również borykała się z takim problemem za co serdecznie jej dziękuję :*
Już na pierwszej wizycie dostałam listę badań, które muszę wykonać aby wiedzieć co tak na prawdę mi jest. Leki, od których zaczęłam to Acnelec Żel i antybiotyk Tetralysal 300, osłonowo miałam łykać Lacibios Femina.
Musiałam wykonać badania hormonów DHEA-SO4, prolaktynę, prolaktynę godzinę po leku oraz testosteron po czym zgłosić się do endokrynologa, aby odczytać wynik. Wszystko było podwyższone, więc zostałam zlecenie na kolejne badania.
Tym razem miałam powtórzyć DHEA-SO4, zbadać poziom kortyzolu oraz TSH.
Wyniki również były wysokie.
Kolejnym krokiem było ogólne badanie moczu, poziom bilirubiny, glukozy, wapnia, sodu i potasu oraz morfologia z rozmazem. Kolejnymi badaniami było USG ginekologiczne oraz USG jamy brzusznej.
Okazało się, że mam niedoczynność tarczycy oraz jest podejrzenie PCOS.
Dostałam lek Euthyrox N25 oraz tabletki antykoncepcyjne.
Kolejnym badaniem było TF4, TGAb, TPO, TSH oraz USG tarczycy.
Po czasie był to Euthyrox N50 i tak jest do chwili obcnej. Tetralysal brałam do około sierpnia 2015 roku i byłam całkiem zadowolona, po skończonej dawce problem wrócił.
Pani dermatolog rozpoczęła rozmowę na temat Izotretynoiny... miałam się zastanowić i na spokojnie po wakacjach podejmiemy wspólnie decyzję. I podjęłam..

Rozpoznanie: 
Podejrzenie PCOS oraz niedoczynność tarczycy.
Przez całe życie będę skazana na badania, USG raz do roku i stałą kontrolę przez endokrynologa.

***
Strasznie długi post, ale chciałam się podzielić wszystkim tym co się działo wcześniej z uwagi na to, że już niedługo rozpocznę leczenie izotretynoiną (więcej w kolejnym wpisie).

Ściskam,
J.

7 komentarzy:

  1. Z niedoczynnością i PCOS da się żyć - pisze do Ciebie przykład ;)
    Problem z trądzikiem miałam, przeszłam kurację w klinice, wszystko opisałam na blogu.
    Do antybiotyków w życiu bym jednak nie wróciła - Tatralysal mimo dobrego probiotyku zagrzybił mi bebechy :/ Efekt po nim i tak był zresztą tymczasowy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie aż tak źle nie było, ale efekty brania tego antybiotyku utrzymywały się tylko w czasie jego brania. Im więcej czasu mijało od dnia odstawienia tym większe miałam problemy z buzią..

      Usuń
  2. Trudno znaleźć dobrego dermatologa, który poważnie podejdzie do tematu, a nie tylko przepiszę jakąś maść :( Trzymam kciuki, za całą walkę!
    Jak wyniki tarczycy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykryto niedoczynność tarczycy :/
      Biorę leki więc jest całkiem w porządku.. Natomiast skóra nie poprawiła się w jakimś znacznym stopniu...

      Usuń
  3. Oh nie za dobrze :( Ja walczę z trądzikiem zaskórnikowym, ale Twój przypadek jest gorszy :( Pisz jak Ci będzie szło !

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie każdy dermatolog przepisywał mi to samo, więc zrezygnowałam z ich nic nie pomagających porad. Znajoma poleciła mi tabletki 4akne od poniedziałku zacznę je stosować. Poza tym staram się często przemywać twarz, chodzę na kawitację do kosmetyczki, używam maseczek, które przygotowuje w domu. Trzeba też zdrowo się odżywiać i unikać stresu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto też się przebadać jeśli na dany problem nic nie działa. Zdrowe odżywianie i brak stresu oczywiście wpływają na stan buzi, ale nie zawsze są głównym czynnikiem powodującym niedoskonałości.

      Usuń

Nie spamuj!
Każdy pozostawiony przez Ciebie ślad będzie przeze mnie zauważony.

Dziękuję za odwiedziny! :)
Jagoda